Archiwum 11 maja 2020


Godzenie się na ból
11 maja 2020, 18:46

Jestem już zmęczona.

Słaba.

Psychicznie.

Fizycznie.

Jedyne, co byłabym w stanie zrobić, to przytulić się do niego.

I zniknąć.

Mimo, że to on sprawia, że tak się czuję.

Udaję, że jest okej, a to mnie wyniszcza od środka.

Wolę się godzić na ból niż stracić jego ze swojego życia.

Ale kiedy nadejdzie dzień, który będzie definitywnym końcem,

będę chciała wyrzucić z głowy wszystko co mi będzie o nim przypominać,

nie wiem na jaki czas,

ale będę chciała wyrzucić jego z głowy,

dojść do ładu,

poukładać swoje myśli,

rozkwitnąć na nowo,

odnaleźć się na nowo,

zrozumieć siebie,

poznać siebie bardziej,

zrozumieć swoje uczucia,

po każdym związku jakaś cząstka osoby z którą byliśmy zostaje w naszym sercu,

ale po nim zostanie największa cząstka jaką mogę sobie wyobrazić,

i wiem, że im bardziej będę chciała o nim zapomnieć, 

tym okrutniej będzie zalegać w moim życiu,

zawsze byłam zdania, że kiedy usunie się pamiątki, zdjęcia, które były z tą osobą, 

to łatwiej będzie zapomnieć,

ale co jeśli te zdjęcia staną się jedyną pamiątką pięknych i wspólnych chwil,

nigdy nie rozstałam się z kimś z miłości,

nigdy nie wiedziałam jak to jest rozstać się z kimś kogo się kocha, tak bardzo, że aż boli,

rozstanie się z osobą, którą się kocha to jedna z najtrudniejszych decyzji jaką człowiek musi podjąć, 

pozwolić odejść osobie, którą się kocha, to oznaka odwagi i szacunku do was obojga,

ja mam w sobie tyle miłości i jednocześnie bólu w sercu, że nie wiem co z tym zrobić,

chciałabym dać mu całą swoją miłość, którą mam w sercu

ale on swoim zachowaniem pozwala mi jedynie na połowę mojej miłości, 

a resztą połową miłości duszę się,

czasami ona nie pozwali mi oddychać,

duszę się bólem, który mam w sercu i połową miłości, której nie mogę mu dać,

kocham go bezwarunkową miłością,

jest to pierwsza osoba w moim życiu, którą kocham naprawdę, 

reszta to były tylko namiastki miłości lub zauroczenia...